NYBRO, Muzeum Bonda – sklep z pamiątkami.
Wchodzimy do Muzeum.
W kinie dowiadujemy się tylu niezwykłych historii,…
…że wracamy porozmawiać z właścicielem,…
…który okazuje się…
… Bondem! Tu pokazuje swoje prawo jazdy!
…
Chłopcy bardzo chcieli przejechać się motocyklem Bonda…
Kącik poświęcony Flemingowi.
Stalowe zęby ”Buźki”. Nawet ”Pogromcy Mitów” je badali!
Eksplodujące długopisy.
Michał opanował gry oczywiście o Bondzie!
Nie mogło zabraknąć kasyna.
W Nybro też mamy tradycje szklarskie. Nawet w Muzeum Bonda
można się uwiecznić w szkle!
Sam Bond ma specjalnie zaprojektowane dla niego kieliszki.
Najróżniejsze filmowe kolekcje Bondów.
Wielkie wrażenie zrobił na chłopcach garaż Bonda.
Tu sanie motorowe i Jaguar…
…jest BMW…
…i… gondola wenecka!
Kolejna sala muzeum? Nie! Toaleta.
Książka o życiu Gunnara.
KALMAR – Dom Bonda.
GoldenEye.
Po Kosta kierujemy się ku Kalmarowi po drodze odwiedzając Nybro z miejscem nie tylko niezwykłym w skali Szwecji ale i świata. Powstału tu pierwsze i dotychczas jedyne muzeum poświęcone… Bondowi! James Bond i towarzyszące mu postacie z planów filmowych są tu bohaterami. Ale zacznijmy od początku. Gunnar Schäfer właściciel i twórca muzeum wcześnie stracił swojego ojca, który był niemieckim oficerem i w powojennej zawierusze po dwóch małżeństwach wyjechał i ślad po nim zaginął. Chłopiec szukał czegoś co zastąpi mu ojca i okazała się tym być twórczość Iana Fleminga, który stał się jakby wyimaginowanym zastępczym ojcem dla Gunnara. A Bond? Chciał by jego ojciec, oficer był takim dobrym niemieckim Bondem. Z czasem fascynacja filmową postacią splotła się z realnym życiem.
Powstało muzeum, które jest o tyle zaskakujące, że Gunnar ma sklep z samochodowymi częściami zapasowymi. Do muzeum przechodzi się przez sklep. Z lewej akumulatory i świece zapłonowe, w środku gadżety do kupienia i lada, z prawej wejście do kilku sal muzealnych. Początkowo jeszcze nie ogarniamy całości opowieści ale początek zwiedzania to salka kinowa gdzie z coraz większym opadem szczęki dowiadujemy się historii życia Gunnara i powstania muzeum.
Później pozostaje tylko udać się na wędrówkę po salach wypełnionych tysiącami pamiątek związanych z Bondem i filmowymi bohaterami. Na wielu ekranach mamy trailery filmów ale największe zaskoczenie czeka na nas w… garażu! Mamy tu samochody Bonda, motocykl BMW z ”Tomorrow Never Dies”, skuter śnieżny z ”Die Another Day” i… wenecka gondola identyczna jak ta z ”Moonraker’a”.
A po drodze salonik Fleminga z jego książkami, kasyno, bar z dziesiątkami butelek po szampanie Bollinger i… toaleta z… telewizorem z trailerami oraz różnymi Bondowymi elementami. Lekko, a może całkiem w szoku wracamy porozmawiać z Gunnarem… Nie… Już nie z Gunnarem Schäferem ale Jamesem Bondem! Jakim cudem? Czy zby Daniel Craig przejechał albo Pierce Brosnan?
Nie! Od lipca (07) roku 2007 (007) Gunnar Schäfer oficjalnie zmienił imię i nazwisko na… James Bond! Teraz chyba jest tak, że handel częściami samochodowymi przynosi stały dochód, który jest przeznaczany na rozwój muzeum. Co ciekawe dom Bonda w Kalmarze nazywa się: GoldenEye! Normalnie jesteśmy w szoku i nie możemy opuścić muzeum, a rozmowy z Gu… sorry Jamesem przeciągają się. Napisał on książkę o swoim życiu, poszukiwaniu ojca. Cały czas zresztą liczy na to, że odnajdzie jakiś ślad ojca w świecie. Sława muzeum, które prowadzi ma m.in. mu w tym pomóc. Odwiedźcie to miejsce – koniecznie!
Teraz jedziemy do Kalmaru. Musimy przecież zobaczyć jak w Szwecji miejszka Bond! Dom jest typowy. Drewniany, ciemnorudy z białymi okiennicami. Od reszty odróżnia go tylko tablica rejestracyjna na miejscu parkingowym z nr 007 i tabliczka GoldenEye! Marzena i Marcin idą zwiedzić kalmarski zamek, chłopcy się bawią nad morzem z widokiem na zamek, ja robię im zupę i kiedy Ania wraca z informacji turystycznej idę fotografować statek, który wpływa do portu. Po ok. 1.5 godzinie spotykamy się i mamy problem co robić. Warto byłoby zobaczyć Olandię (druga pod względem wielkości wyspa Szwecji połączona z lądem 6 km mostem) ale przez godzinę nie było tam słońca ale za to padał deszcz. Niby jest dziura w chmurach, ale za nią idą kolejne i pytanie co będzie dalej…
Ania bardzo chce zobaczyć Olandię więc jedziemy. Marzenka z Marcinem pojechali przed nami i będziemy po Olandii poruszać się oddzielnie co też przyspieszy eksplorację bo mamy najwyżej godzinę światła. O dziwo wiatr zelżał i chmury się zatrzymały, za to słońce wyczarowało tęczę w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą lało.
Olandia znana jest z wiatraków i niekiedy ciekawych krajobrazów. Niekiedy, ponieważ jest terenem rolniczym ale jak jest cudne słoneczko i mamy morze w tle zaczyna być pięknie. Pierwszy wiatrak nas zawiódł bo nie było do niego dojazdu, ale dalej było już tylko lepiej. Na wyspie było 2000 wiatraków, a dziś pozostało ok. 350. Jest jeden skansen gdzie zachowane jest całe dawne gospodarstwo, a środkowej części wyspy na wschodnim wybrzeżu mamy nawet kilka wiatraków rzędzie! Holendrzy mogą zazdrościć!
Miotamy się po środkowej Olandii aż… słońce poszło spać i zapaliła się rezerwa paliwa. Wracamy do Kalmaru, spotykamy się na stacji benzynowej, tankujemy i czeka nas jeszcze nocny przejazd na nasz ulubiony biwak nr 1. Szczęśliwie miejsce i jezioro mamy dla siebie. Robimy spóźnioną kolację i to już ostatnia noc w Szwecji!
http://www.malypodroznik.pl/swiat/szwecja2013/szw_blog09.htm